23 listopada przypada ósma rocznica śmierci pana Jana Iwaszczyszyna z Kamienia Pomorskiego, znanego przez lata animatora kultury nie tylko naszego regionu, ponadto muzyka, znakomitego akordeonisty, który jako praworęki grał na tym instrumencie na lewą stronę wzbudzając tym zrozumiałe niedowierzanie wśród znawców tematu.
Był też twórcą bardzo wielu pieśni ludowych takich jak: „Słowiku mój”, „Moja harmonio”, „Na kaliny kwiat”, „Żurawie” czy „Od Kamienia jadą”, „Od niedzieli do niedzieli” i „Ławeczka”. Szereg Jego tekstów śpiewanych jest przez multum zespołów ludowych szczególnie Polski zachodniej.
Jak mówił pan Jan, tworzył owe pieśni na potrzeby zespołu ludowego „Stawnianki” ze Stawna pod Kamieniem Pomorskim, z którym związany był przez bardzo wiele lat. Te spodobały się innym wykonawcom, którzy włączyli je do swoich repertuarów.
Dość powiedzieć, że znakomita większość zespołów ludowych z terenu województwa lubuskiego ma swych repertuarach co najmniej kilka utworów pana Jana.
W 1996 roku stworzył Festiwal Współczesnej Kultury Ludowej nazwany dwa lata temu przez Radę Miejską w Kamieniu Pomorskim Jego imieniem, który odbył się w tym roku po raz osiemnasty, a było to w ostatni weekend minionego lipca.
W lubuskich Żarach stworzono kilka lat temu Konkurs Akordeonistów im. Jana Iwaszczyszyna, gdzie pamięć o Nim jest bardzo powszechna i Jego osoba jest niezwykle ceniona i zarazem uznawana.
Jest też twórcą hymnu o Jezusie Brzozdowieckim, który śpiewany jest w kamieńskiej Katedrze przy okazji różnych okoliczności (także zawsze na wieczornych piątkowych mszach świętych). Przypomnę, że właśnie tu też od niedawna istnieje Sanktuarium, gdzie od końca 1946 roku wystawiony jest cudowny obraz pochodzący z Brzozdowiec, dziś tereny Ukrainy. Tu też znajduje się w związku z tym Kaplica Cudownego Obrazu Brzozdowieckiego Pana Jezusa Ukrzyżowanego właśnie z Diecezji Lwowskiej.
Pan Jan urodzony w 1929 roku nad rzeką Stryj w niewielkie miejscowości Touste nieopodal Trembowli. Przyjechał na tzw. Ziemie Odzyskane wraz z rodziną w 1946 roku i związał się na dobre z kulturą w pierwszej połowie lat 50 – tych minionego stulecia. Tworzył mozolnie kulturę poprzez różne formy, a były to kabarety, zespoły muzyczne czy chóry. Dużo pracował z młodzieżą.
Stworzył też m.in. emerycki kabaret „Uśmiech”, dla którego pisał mnóstwo tekstów, skeczy, wesołych historyjek. Założył w połowie lat 70 – tych znany potem zespół kabaretowy w kamieńskim „Uzdrowisku”, który święcił sporo triumfów, również w samej stolicy.
W roku 1968 pan Jan został jednym z kilku laureatów wówczas bardzo prestiżowego Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, a jego finał był emitowany na żywo w Telewizji Polskiej w drugiej połowie tamtego roku i obserwowany był przez wielu mieszkańców naszej Małej Ojczyzny.
Pan Jan pozostawił po sobie mnóstwo dobrej muzyki, sporo fraszek, o czym mało kto wiedział. W 2011 roku dzięki wydatnej pomocy UM w Kamieniu Pomorskim powstała zabawna książka „Humor czy satyra według Jana Iwaszczyszyna”, w której zawarto zbiór ponad 40. wyśmienitych i pełnych humoru satyr, które są cytowane przez wielu do dziś.
Osiem lat temu pan Jan odszedł od nas i pamięć po nim nie powinna zaginąć. A świadczy o tym fakt istnienia jego festiwali, jego muzyki, jego piosenek, a ich wartość jest nieoceniona jak uznają znawcy.
Miwa
By rozweselić państwa, przytaczamy jedną z Jego zabawnych satyr napisaną w 1991 r, a która jak zauważycie, nie straciła na swej rzeczywistości:
Między nami przed wyborami
Rozeszła się po kraju przedwyborcza kampania,
czy to moda jest jakaś, czy to taka mania?
Że na fotel przywódcy w Belwederze się pchają
rolnik, ślusarz, elektryk,
choć nie wszyscy ich znają.
Teraz mowy płonne w telewizji i prasie,
i co chwilę ktoś nowy do rządzenia znów pcha się.
Kandydatów jest więcej niż piłkarska drużyna,
ale wśród tylu białych ni jednego murzyna.
Po co murzyn? – spytacie.
Więc odpowiem wam szczerze,
że z tych wszystkich zgłoszonych
ja nikomu nie wierzę.
Ja nie wierzę by szybko zrobić z nas Francji kopię,
skoro teraz jesteśmy jeszcze na poziomie Etiopii.
Ja żadnego nie skreślę, niech Belweder im służy,
kraj podzielić na działki, przecież jest on dość dłuży.
I każdemu przydzielić, niech wytężą bicepsy,
niechaj rządzą, pokażą,
który z nich będzie lepszy.
A po takiej praktyce bez problemu większego
Można poznać kto dobry, wtedy wybrać lepszego.
Gdyby trochę zostało niewielkiego obszaru,
Wtedy taki przyznać Kotańskiemu (komuś) z Monaru.
Wprawdzie ten się nie zgłosił w Belwederze zasiąść,
lecz ma dobre pomysły i potrafi gadać.
Gdańskie ma już przywódcę i bez żadnej ironii,
Ten co chciał nam zbudować jakąś drugą Japonię.
Może się uda. To się jeszcze zobaczy.
Ale jak on to zrobi, żeby skośne mieć oczy?
W każdym stanie kandydat swe odbywa praktyki.
Może to oznaczać coś na przykład takiego:
Tu jest kraj wałęsowski, a tam znów Moczulskiego.
Gdyby jednak miedzę ktoś chciał zaorać drugiemu,
koniec zgody w narodzie, byłoby po wszystkiemu.
Ktoś by pierwszy przez miedzę zaoraną przeskoczył
no i wtedy świat by nas zobaczył.
Jak władamy szabelką, jak sztachetą, orczykiem.
Tak jak dawniej za szlachty, starym polskim nawykiem.
Lepiej jednak wybierzmy prezydenta jednego.
Ja mam swego idola. Każdy chyba ma swego.