Przed sobotnim meczem z „Hutnikiem” ze Szczecina było wiadomo, że będzie to jeden z tych meczów rodzaju o „być albo nie być” w lidze, najwyższej próby, gdyż obecna dziesiąta lokata i niewiele punktów zgromadzonych po tylu kolejkach to żaden gwarant na pozostanie w lidze. Nasi piłkarze byli tego świadomi i do meczu przystąpili skoncentrowani, a kibice zachodzili w głowę, w jakiej formie właściwie są ich pupile, bo ostatnie przegrane zastanawiały ich wszystkich.
Mecz z „Hutnikiem” był meczem typowej walki, z którego ostatecznie obronną ręką wyszedł nasz zespół, pokonując trudnego i niewygodnego szczecińskiego rywala 2:1 (2:1).
Nie był to porywający mecz, ale spotkanie zacięte i momentami mogło się nawet i podobać. Na pierwszego gola czekaliśmy raptem do 6 minuty, kiedy to po lewej stronie na swojej połowie obrona hutników popełniła kardynalny i niewybaczalny błąd. Piłkę w tej strefie przejął Szymon Włodarek, który po krótkim rajdzie z około 15 metrów umieścił piłkę w długim rogu bramki gości. Było to pierwsze trafienie Szymona od dosłownie „wieków”. Może teraz ten sympatyczny piłkarz się wreszcie odblokuje i zacznie strzelać kolejne bramki dla „Gryfa”?
Potem nasz zespół w dalszym ciągu miał lekką przewagę wietrząc szybkie strzelenie drugiego trafienia. I tak też się stało w 21 minucie, kiedy to po znakomitym dośrodkowaniu Kamila Kacperka (bardzo dobry występ tego młodego, szybkiego zawodnika) z lewej flanki, najwyżej do piłki wyskoczył rosły Radosław Smela i pewnie umieścił futbolówkę w bramce gości.
Ten gol niestety nieco naszych uśpił i goście po ładnej akcji i przede wszystkim błędzie naszego bramkarza i naszych stoperów, strzelili gola kontaktowego. Ten fakt nie zdeprymował na szczęście gryfitów, którzy w tej części spotkania w dalszym ciągu przejawiali większą ochotę do gry.
Pierwsza połowa była dość żwawa, z kilkoma okazjami do strzelenia bramki z obu stron, ale w tej części bramki już później nie padły. Momentami było niestety nazbyt nerwowo, ale też i długimi momentami całkiem składne granie obu zespołów.
W drugiej odsłonie od początku lepsze wrażenie zaczęli sprawiać hutnicy, którzy starali się strzelić bramkę wyrównującą i mieli ku temu swoje okazje. Gryfici nie pozostawali im dłużni. Była też i taka sytuacja, że w polu karnym „Hutnika” w pewnej chwili znalazło się jednocześnie trzech naszych piłkarzy, przeciwko jednemu rywala, i co z tego, skoro nasi zmarnowali tę wyśmienitą okazję na podwyższenie rezultatu dającego ewentualnie pewien komfort psychiczny na dalszą część spotkania.
Im bliżej końcowego gwizdka sędziego tym było więcej nerwów. Goście denerwowali się też między innymi tym, że często łapani byli na spalonego, że nie wychodziły im strzały. Trzeba też przyznać, że nasi piłkarze bronili wyniku chwilami dość szczęśliwie, bo trzeba powiedzieć, że goście kilka razy mieli swoje zaprzepaszczone dobre okazje na wyrównanie.
Ostatecznie „Gryf” dowiózł minimalne prowadzenie do końca meczu, który nie wiedzieć czemu, arbiter główny przedłużył o dobre cztery minuty.
„Gryf” zdobył trzy cenne punkty, ale rywale za nim też je wywalczali, stąd gryfici w dalszym ciągu są na 10., niestety na niezbyt bezpiecznym miejscu, a od strefy spadkowej dzieli ich ledwie… jeden punkt, bowiem z wszelkich znaków na niebie i ziemi wynika, że w tym sezonie z IV ligi spadnie prawdopodobnie sześć zespołów. Tak więc dosłownie każdy kolejny mecz „Gryfa” będzie meczem z „nożem na gardle” i przysłowiowym „być albo nie być”. Kolejne starcie także w Kamieniu Pomorskim, już w najbliższy piątek (1.05.), a przeciwnik gryfitów będzie zespół jak najbardziej z górnej półki, bowiem wówczas przyjedzie tu nie kto inny jak wicelider z Dębna, „Dąb”, mający aspiracje na awans do III ligi.
Ciężko będzie o choćby punkt, ale jeśli nasi do tego meczu poprawią przede wszystkim: szybkość, celność podań, konsolidację swojej defensywy i pewniejsze granie pod bramką rywala może być nawet i niespodzianka.
Do tego trzeba też zauważyć, że nasz golkiper tak jak to było w meczu z hutnikami i we wcześniejszych, długimi, nieprzemyślanymi wybiciami piłki hen wysoko, po prostu oddawał ją rywalowi bez jakiejkolwiek walki. A przecież można ja wprowadzać do gry w lepszy i przemyślniejszy sposób.
„Gryf”: Ireneusz Benedyczak – Sebastian Kmetyk, Krzysztof Kubas, Jan Byczkowski, Radosław Smela, Adrian Kapczyński – Daniel Miłoszewicz (63’ Szymon Deuter), Kacper Wittbridt, Kamil Kacperek, Szymona Włodarek – Przemysław Dąbrowski (94’ Dawid Zając).
Obserwator
IV liga zachodniopomorska 2014/2015 | m | pkt | Z | R | P | +/- | |
1. | Świt Skolwin | 22 | 47 | 15 | 2 | 5 | 48 / 23 |
2. | Dąb Dębno | 22 | 45 | 14 | 3 | 5 | 44 / 26 |
3. | Odra Chojna | 22 | 39 | 11 | 6 | 5 | 49 / 32 |
4. | Vineta Wolin | 20 | 38 | 11 | 5 | 4 | 42 / 21 |
5. | Ina Goleniów | 22 | 35 | 10 | 5 | 7 | 44 / 33 |
6. | Darzbór Szczecinek | 22 | 34 | 9 | 7 | 6 | 36 / 26 |
7. | Osadnik Myślibórz | 22 | 32 | 8 | 8 | 6 | 40 / 32 |
8. | Hutnik Szczecin | 21 | 29 | 9 | 2 | 10 | 41 / 34 |
9. | Arkonia Szczecin | 22 | 29 | 7 | 8 | 7 | 30 / 28 |
10. | Gryf Kamień Pomorski | 22 | 27 | 8 | 3 | 11 | 35 / 41 |
11. | Iskra Białogard | 22 | 26 | 6 | 8 | 8 | 27 / 32 |
12. | Kluczevia Stargard | 22 | 23 | 5 | 8 | 9 | 28 / 41 |
13. | Energetyk Gryfino | 21 | 22 | 6 | 4 | 11 | 36 / 46 |
14. | Sarmata Dobra | 22 | 18 | 6 | 0 | 16 | 23 / 74 |
15. | Stal Szczecin | 22 | 18 | 3 | 9 | 10 | 31 / 46 |
16. | Lech Czaplinek | 22 | 18 | 4 | 6 | 12 | 25 / 44 |