W minioną sobotę kamieński „Gryf” podejmował szczecińską „Arkonię” i była nadzieja na komplet punktów. Niestety najsłabszym ogniwem tego przeciętnego spotkania byli arbitrzy, a główny wręcz katastrofalnie prowadził spotkanie wielokrotnie wydając kontrowersyjne decyzje, które denerwowały samych piłkarzy i kibiców na trybunach. To co słychać było z trybun pod adresem sędziów, po prostu nie nadaje się do zacytowania.
Ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 1:1 (1:0) i podziałem punktów, co nie ucieszyło żadnej drużyny, które przecież walczą o utrzymanie się w lidze.
Pierwsza połowa należała do „Gryfa”, który w tym czasie przeprowadził kilka składnych akcji inicjowanych przede wszystkim skrzydłami.
Potem przyszła niezrozumiała negatywna metamorfoza gryftów po przerwie. W pierwszej odsłonie nasi grali całkiem przyzwoicie, przede wszystkim nie dopuszczając rywala w swoje pole karne. Ale to co się działo z nimi po przerwie jest dla nas kibiców zupełnie niezrozumiałe.
Trzeba podkreślić, że bardzo dobre spotkanie rozegrał młody Kamil Kacperek, a niewiele gorszy był szybki skrzydłowy, Kacper Wittbrodt, który na koniec zawodów zamiast być dalej skrzydłowym, został… bramkarzem. Gryfici w 15 minucie meczu objęli prowadzenie, kiedy to pięknie przedarł się prawą stroną K. Wittbrodt i znakomicie dośrodkował w pole karne arkończyków, gdzie skutecznie główką, piłkę skierował do bramki gości Radosław Smela.
Potem nasz zespół miał jeszcze kilka ciekawych akcji, nawet szanse na podwyższenie prowadzenia, a goście ograniczali się jedynie do rozbijania ataków gryfitów.
Druga odsłona była diametralnie inna od pierwszych 45. minut, bowiem do głosu ku zaskoczeniu wszystkich zebranych na trybunach, doszła „Arkonia”, która groźnie atakowała. Trzeba przyznać, że goście z minuty na minutę grali coraz lepiej i pewniej, a „Gryf” nie wiedzieć czemu, cofnął się w swoją szesnastkę, jedynie polując na kontry, których było ostatecznie jak na lekarstwo.
Arbiter główny momentami nie panował nad boiskowymi wydarzeniami, wielokrotnie wydając niezrozumiałe i krzywdzące decyzje, które przede wszystkim drażniły piłkarzy obu ekip. Szafował przy tym żółtymi kartkami, zwykle pokazując je naszym zawodnikom. W 86 minucie meczu czerwoną kartkę, za drugą żółtą, ujrzał Przemysław Dąbrowski (decyzja sędziego jak najbardziej niezrozumiała i przy tym bardzo kontrowersyjna).
Po tym incydencie nasz zespół zdecydowanie cofnął się, zagęścił obronę w swojej szesnastce, starając się bronić korzystnego wyniku. Ale ten wariant nie przyniósł niestety spodziewanego efektu, bowiem goście w 90 minucie strzelili bramkę wyrównującą.
Arbiter ogłosił po chwili, że spotkanie potrwa sześć minut dłużej (?).
Po tym golu w niepotrzebnie przepychanki i wojnę słów wdał się nasz bramkarz (nie pierwszy to już raz z jego strony), który za drugą żółta kartkę, zobaczył czerwoną i musiał opuścić murawę. W bramce z musu stanął Kacper Wittbrodt, który zaliczył dwie dobre interwencje. Ostatnie minuty to zmasowany napór arkończyków i nerwy, którzy zwietrzyli ogromną szansę wygranej. Na szczęście gryfitom udało się obronić przed ich naporem i tak prawdę powiedziawszy, jak najbardziej sprawiedliwy remis stał się faktem. Sędzia główny, chyba „wyciągnięty” na ten mecz z przysłowiowego kapelusza, nie bardzo wiedział długimi momentami, po co jest i po co biega po boisku i wreszcie, po co ma ze sobą gwizdek. Jego niektóre decyzje, a było ich całkiem sporo, były wręcz śmieszne, zaskakujące, żenujące, kontrowersyjne i krzywdzące przede wszystkim nasz zespół.
Kamil Kacperek parokrotnie maltretowany przez rosłych obrońców „Arkonii” dzielnie z nimi walczył, a jego niesportowe przewracanie, popychanie przez przeciwników nie wzruszało w żaden sposób beznadziejnego arbitra. Najogólniej rzecz ujmując, nie najlepszych lotów było to spotkanie, fatalnie sędziujący arbiter, i co tu dużo mówić, sprawiedliwy remis.
Remis to tylko punkt. I w dalszym ciągu „Gryf” jest niestety tylko trzy punkty nad strefą spadkowo zajmując 9. pozycję. Szkoda zmarnowanej szansy na komplet punktów, bo w następnych kolejkach gryfitom będzie ciężko o punkty, bo już dla przykładu, w następnej kolejce „Gryf” jedzie do Szczecinka, gdzie zagra z groźnym „Darzborem”. O punkty czy punkt będzie trudno.
Wartym odnotowania jest fakt, że na ostatnich czternaście minut (osiem czasu podstawowego i sześć doliczonego) meczu na murawę wybiegł dotychczasowy rekonwalescent, stoper Ryszard Król, który wiele ostatnich wiele miesięcy pauzował po nabawieniu się groźnej kontuzji.
„Gryf” : I. Benedyczak – K. Kubas, P. Książek, A. Kapczyński, S. Kmetyk, K. Wittbrodt, A. Kacperek, R. Smela, D. Karczmarski (59’ B. Sasin), D. Miłoszewicz (82’ R. Król), P. Dąbrowski.
Obserwator