Jeśli nie ma się nic własnego i oryginalnego do powiedzenia i zrobienia, to forsuje się pomysły cudze, niekoniecznie dobre, ale nośne medialnie. Kamieński burmistrz ogłosił nabór wniosków do tzw. „budżetu obywatelskiego (BO)”. Co to jest ten „budżet obywatelski”, to mało kto wie i rozumie. Zgodnie z dzisiejszym stanem prawnym nie istnieje żaden standard określający, czym budżet obywatelski jest i powinien być. Podstawą prawną, na której opierają się samorządy, wprowadzając BO, jest art. 5a ustawy o samorządzie gminnym, umożliwiający prowadzenie konsultacji z mieszkańcami. Są to nieformalne zasady, które nie są dla władzy w żaden sposób zobowiązaniem. Skoro tak jest, to można bez obaw i konsekwencji „wcisnąć kit” i „zamydlić oczy” „przypadkowemu społeczeństwu”. Sprawa jest o tyle poważna, że jeżeli by to „przypadkowe społeczeństwo” zażądało i uparło się, aby wreszcie zapisać ustawowo zasady budżetu obywatelskiego i wprowadzić je w życie, to administracja samorządowa straciłaby podstawowy instrument sprawowania władzy. Tak już jest, że rządzi ten, kto trzyma kasę i nią dysponuje. Rozumiejąc „budżet obywatelski” expressis verbis oznacza, że budżet danego miasta czy gminy tworzony jest przez ogół ich współmieszkańców. To ogół współmieszkańców decyduje o wszystkich przychodach i o wszystkich wydatkach miasta czy gminy a nie jakoś tam wybrani ich przedstawiciele. Ani jedno miasto i ani jedna gmina w Polsce nie stworzyła tak rozumianego budżetu. W Najjaśniejszej Rzeczpospolitej społeczeństwo nadal jest od rządzenia odsunięte.
Burmistrz jedynie DEKLARUJE, że inicjatywy i projekty zgłoszone przez mieszkańców zostaną ocenione i po pozytywnym zaopiniowaniu zrealizowane. Ta deklaracja opiera się nie na regulacjach ustawowych, lecz na jego prostym, osobistym przekonaniu, że współmieszkańcy mu ufają. Czy ufają? Może tak, a może nie. To nie jest BO, a raczej konkurs na grant zorganizowany przez miejskich urzędników. „Ratuszowi” ustalili reguły gry, określili tematykę projektów oraz narzucili kryteria wyboru składanych propozycji. Mieszkańcy muszą się tylko tym regułom podporządkować. W budżecie obywatelskim chodzi o to, że to nie „ratuszowi” a społeczeństwo ma określać reguły gry. Jak ono ma to zrobić? To właśnie wymaga walki organizacji pozarządowych z „nieobywatelskim” systemem.
Skład komisjii oceniającej projekty jest znany. To kilku radnych i urzędników gminnych. Kryteria oceny i wyboru projektów nie są jasno zdefiniowne. Wygra więc taki projekt, który bedzie „po myśli” urzędników. Przegrani projektodawcy sformułują zarzuty, że komisja była stronnicza, wygrany projekt merytorycznie słaby, wydatki nieuzasadnione i przeszacowane. Burmistrzowa inicjatywa, jak nie trudno przewidzieć, stanie się zarzewiem społecznych animozji, źródłem urażonych ambicji i frustracji lokalnych działaczy społecznych.
Burmistrz wydaje 200 tysięcy złotych, których nie ma, a które dopiero ma mieć. To taki chwyt propagandowy, administracyjno-biurokratyczny. Kasa niewielka, ryzyko małe. Korzyść dla całej gminy? No właśnie – jaka? Jasno widać, że burmistrz szuka dla siebie w tej inicjatywie tylko korzyści wizerunkowych a grupa „trzymająca władzę” w Kamieniu kieruje się własnymi interesami. Ich interes to utrzymanie w Kamieniu status quo, bo na kreowanie wizji i rozwoju są za słabi. Wszyscy oni razem proponują namiastkę działania w interesie społecznym i niby oddają w zarząd mieszkańców kwotę, która nie zakłóci funkcjonowania budżetu według ich własnej koncepcji. Pieniądze zostaną wydane ku uciesze wyborców (swoich) i sympatyków, bo „wygra” pomysł, który będzie się wpisywał w ich tzw. „program wyborczy”. Burmistrz prowadzi ze współmieszkańcami grę pozorów, w której to grze jego władza (jak każda) konsumuje miliony publicznych pieniędzy pozostawiając mieszkańcom do zabawy niewielkie tysiące. Dlatego pojęcie budżetu obywatelskiego w rozumieniu kamieńskiego burmistrza jest humbugiem, rozreklamowaną, polityczną sprawą.
szrek
Gość
17 sierpnia 2015 at 20:53Władza zawsze kupuje sobie zwolenników. Ludzie, pomyślcie trochę, za czyje pieniądze oni to robią???
Gość
13 sierpnia 2015 at 11:25A może jaśnie panie burmistrz zrobi coś mądrego w tym smutnym jak p*** mieście?
Gość
13 sierpnia 2015 at 07:38Stanisław od początku kampanii kopiowal cudze pomysły, nie koniecznie trafione
Gość
12 sierpnia 2015 at 13:32dobre to, mistrzowski tekst 😀
Gość
12 sierpnia 2015 at 11:17A dać te 200 tysia na spłatę długu niż na jakieś hocki klocki