W kamieńskiej Gminie tak się porobiło, że w tym roku nie przyznano poszczególnym sołectwom… funduszu sołeckiego. Jak to tłumaczono, ze względów oszczędnościowych, zadłużonej po uszy gminy. W tej kwestii można by polemizować, ale dajmy na tę chwilę temu spokój.

Tak czy siak, w Gminie Kamień Pomorski można śmiało powiedzieć, że na rozwój poszczególnych sołectw czy też ich działalności kasy nie ma. Mogą dostać tylko… figę! Ciekawe zatem po co są urzędasy w Ratuszu, skoro nie potrafią zdobyć funduszy z zewnątrz, bo takie środki, także unijne, są jakby to powiedzieć, na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba chcieć, pogłówkować itp. Tylko napisać odpowiednie wnioski z głową, ale jak się okazuje, nie w kamieńskiej Gminie. Bo tu tylko potrafią narzekać i biadolić. Ale to już inna para kaloszy.

Sołectwa od tego roku nie mają pieniędzy, więc próżno czekać, by zrobiły u siebie jakąkolwiek imprezę czy doroczne dożynki. Ale nie w przypadku Sołectwa Wrzosowo, które wbrew kryzysowi funduszu sołeckiego, którego jak wiadomo, nie ma, po prostu postanowiło, że jak to? U nas nie miałyby się odbyć Dożynki? Toż to byłby afront dla nas samych! – jeszcze nie tak dawno powiadali.

Już tydzień wcześniej kapitalnie i wymyślnie bardzo, dekorowano poszczególne miejsca Wrzosowa, jak choćby oba ronda czy centrum miejscowości itp. A po to, by wszyscy wiedzieli, że właśnie we wczorajszą sobotę przy słonecznej i ciepłej pogodzie odbywały się Wrzosowskie dożynki.

Sołtys, Marek Szaszkowski, jakiś czas temu, skrzyknął kilkanaście osób, które dopomogły dofinansować tę interesującą imprezę. I co? Dożynki we Wrzosowie wypaliły jak diabli. Multum obecnych, także nadmorskich wczasowiczów czy też mieszkańców Kamienia Pomorskiego, którzy tylko psioczą, że w ich mieście posucha kulturalna, że hej! Tu w Kamieniu jak żartują, można się rozerwać… tylko granatem! To oczywisty żart, trochę ironiczny jakby. Ale za to dosadny bardzo.

Wszystkie ławy okolic stadionu zapełnione gośćmi, a przy tym organizatorzy przygotowali wyśmienite, swojskie jadło, w różnych postaciach czy też wszelakie ciasta, których poszło… kilkanaście blach! Była też loteria fantowa, którą upatrzyły sobie przede wszystkim dzieci. Można było, a to w przypadku dzieci, przejechać się na koniku, obejrzeć sprzęt rolniczy w postaci wielkiego kombajnu czy ciągnika rolniczego.

Zabawa we Wrzosowie była na przysłowiowe sto dwa. Było więc dla każdego coś miłego i zacnego zarazem. I o to organizatorowi, którym było Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wrzosowa, jak najbardziej chodziło.

Nie ma się, a jednak można? Prawda? We Wrzosowie jak widać, nigdy nie załamywali i nie załamują rąk. Ratusz swoje, życie swoje. Właśnie Wrzosowo pokazało, że pal licho z funduszem sołeckim, który prawdę powiedziawszy, był w kamieńskiej Gminie bardzo skromny, to jednak można, i można zrobić jak i co się chce. Tylko trzeba dobrych ludzi, inwencji i ochoty. Tak jak w przypadku Wrzosowa. Brawo za inicjatywę i za samą imprezę, bo też i warto było ją odwiedzić. Kto na niej był – nie żałował.

Obserwator