Przez ostatnie dwa – trzy lata, w Kamieniu Pomorskim jako żywo odremontowano kilka znaczących ulic dla ruchu nie tylko kołowego. I chwała tym, którzy znaleźli na to pieniądze i doprowadzili do tych realizacji. Niestety zapomina się o tych ulicach i drogach podrzędnych. Pisaliśmy swego czasu o kilku z nich. Jak choćby o prowadzącej do Żółcina, ulicy Nowoogrodowej, a ostatnio o Słowackiego. I zarazem powracamy do niedługiej ulicy Garncarskiej, która jest naprawdę w bardzo opłakanym stanie, wręcz stanie katastrofalnym. „Wiekowe” trylinki (sześciokątne płyty betonowe (o wymiarach ok.: szer. 35 cm, dł. ścianki bocznej 20 cm, wys. 15 cm, 12 cm lub 8 cm), wykoślawiły jej nawierzchnię do maksimum możliwości.
Ażeby wjechać na tę krótką i bardzo uczęszczaną uliczkę, która nie ma nawet 100 metrów długości, oj trzeba uważać i to bardzo. Najgorzej jest po opadach, kiedy wyrwy i dziury wypełnią się wodą. Słyszeliśmy, że pewien jegomość wjeżdżając w nią, „skutecznie” uszkodził zawieszenie swego auta. Jak tak dalej pójdzie, i inni zaczną kląć na czym świat stoi. Kto wie czy już nie klną. Pisaliśmy o stanie tej uliczki raptem nie dalej jak kilka miesięcy temu. Latem – o dziwo!, poprawiono krótki fragment chodnika, posadowiono jakieś głazy, by nikt w tym miejscu nie parkował. A przy okazji chyba, posypano rozgrzanym asfaltem, i poklepano łopatą. I remont został zakończony. Dziwne to jakieś, bo w miejscach, gdzie nijak ułożono asfalt, dziury są większe niźli były wcześniej.
Kierowcy z Ośrodka PSOUU, którzy zajeżdżają na tę ulicę dosłownie kilkanaście razy dziennie, wiedzą doskonale o jej stanie, i na wszelki wypadek wytracają szybkość do niemal zera. Tak dla własnej przestrogi i sumienia. Gorzej z tymi, którzy przyjeżdżają tutaj raz na jakiś czas. Właśnie taka niemiła przygoda przytrafiła się pewnemu jegomościowi, który wjeżdżając w uliczkę, chcąc ominąć okazałą kałużę, wpakował się w jeszcze większą dziurę swoim autem, uszkadzając zawieszenie.
Tak czy owak, ulica nadaje się li tylko do kapitalnego remontu i ewentualnej przebudowy. A zapewne urzędnicy z magistratu zapytaliby, skąd wziąć na taki remont kasę. No właśnie. Skoro kiesa gminy świeci pustkami, poszukajcie urzędnicy takich projektów czy programów, skąd można by wysupłać nieco grosza. Pieniądze z Unii Europejskiej sypią się od 2007 roku. I idą one dosłownie na różnorakie projekty, plany, budowy, i na drogi tudzież. A Kamień Pomorski jakoś nie potrafi czy to napisać dobrego opracowania projektu czy licho wie czego jeszcze. Pieniądze unijne póki co są, więc korzystajmy z nich. I także na te niedoceniane ulice i drogi w Gminie Kamień Pomorski.
Polacy chwalą się ilością autostrad (z jakością wykonania różnie jak wiemy to bywało), licznych zmodernizowanych dróg, także na naszym Pomorzu Zachodnim, ale jakoś nasz mikroregion skutecznie jest omijany. Ciekawym dlaczego? Wracając do nieszczęsnej Garncarskiej. Jest sobie uliczka, uliczka zapomniana. A jakże. I nawet pewnie trudno przypuścić, kiedy doczeka lepszych dni czyli mówiąc oględniej, stosownego remontu. Pewnie do tego czasu po prostu nie da się nią przejechać i tyle. Czy na tym polega główkowanie urzędnicze? Bo przekonani jesteśmy, że temat Garncarskiej znany jest jak najbardziej na Ratuszu. Tyle tylko, że ni słychu ni widu w najbliższej perspektywie o możliwości jej zmodernizowania. Czas płynie nieubłaganie, a wyrwy i dziury będą coraz większe i głębsze. A i koszty remontu także pójdą diametralnie w górę. Nieszczęsna trylinka już się nasłużyła, położona zapewne jeszcze za głębokiego i „słusznego” zarazem obalonego systemu sprzed ponad 25. laty. Bądź sobie uliczko, uliczko zwana Garncarską, która przeistaczasz się w coś niestety gorszego od zwykłego polnego duktu. Przykre to, ale jakże prawdziwe zarazem.
Obserwator
