W ostatni weekend listopada zakończyła się dość interesująca piłkarska runda jesienna. Na czterech frontach grało aż dziewięć drużyn z naszego powiatu. Po jednym zespole w III i IV lidze, w Wojewódzkiej Klasie Okręgowej, dawnej V lidze, oraz sześciu w A klasie. Bezsprzecznie najkorzystniej wypadła ekipa dziwnowskiego „Jantara”, która została mistrzem jesieni w A klasie. Dobrze poczynała sobie również drużyna „Iskry” Golczewo. Niestety pozostałe nasze drużyny wypadły blado, poniżej oczekiwań. Przede wszystkim zawiodły niegdysiejsze nasze atutowe ekipy, „Vinety” Wolin oraz kamieńskiego „Gryfa”. W pierwszej części zajmiemy się naszymi zespołami z III, IV ligi oraz Wojewódzkiej Klasy Okręgowej. W drugiej natomiast zajmiemy się przedstawieniem występów naszych aż sześciu drużyn grających w A klasie. A jak to wszystko wyglądało na przestrzeni całej rundy jesiennej? O tym czytajcie poniżej.
III liga – „Vineta” Wolin tej jesieni dużo poniżej oczekiwań
W poprzednim sezonie wolinianie byli rewelacją rozgrywek wygrywając cały sezon, by potem niestety nieskutecznie zresztą, walczyć o II ligę w konfrontacji z „Odrą” Opole. Nie dziwota, że z nastaniem nowego sezonu spore oczekiwania wobec wyspiarzy były więc jak najbardziej uzasadnione. Niestety wyspiarze nie grali w rundzie jesiennej już tak skutecznie jak wcześniej. Ostatecznie zajęli na koniec rundy dopiero 13. miejsce, zdobywając tylko 20. punktów. Dwa pozostałe zespoły z naszego Pomorza Zachodniego zajęły wyższe lokaty. Szczecińskie „Świt” i rezerwy „Pogoni” zajęły odpowiednio mają dziesiąte i jedenaste miejsca.
Mistrzem jesieni został „Sokół” Kleczew z którym „Vineta” przegrała 1:2 u siebie. Tabelę zamykają „KS Chwaszczyno”, „Pogoń” Lębork, oraz mający zaledwie sześć punktów „Leśnik” Manowo. Wolinianie rozpoczęli rozgrywki od pewnej wygranej u siebie z KS Chwaszczyno” wynikiem 4:2. Potem było już dużo gorzej, bowiem w sześciu następnych kolejkach nasz zespół zdobył tylko dwa punkty. Następnie przyszły dwie wygrane. Z „Leśnikiem” na wyjeździe było 2:1 dla naszych oraz u siebie 4:1 z „Górnikiem” Konin.
W ostatnich dwóch kolejkach „Vineta” nie zdobyła ani jednego punktu przegrywając najpierw z rezerwami „Pogoni” Szczecin 1:2 u siebie i potem została zgromiona na wyjeździe 0:4 przez rezerwy „Lecha” Poznań. Ten mecz był iście historyczny, bowiem obie ekipy spotkały się ze sobą po raz pierwszy. Wydaje się, że najwartościowszymi osiągnięciami jesienią była wygrana wyspiarzy w Gdyni z silnym „Bałtykiem”, którego nasz zespół pokonał nieoczekiwanie 2:1. A także bezbramkowy remis u siebie z szóstą w tabeli „Elaną” Toruń.
W całej rundzie nasz zespół strzelił 25 goli, z czego17 u siebie. Stracił aż 30 bramek, z czego u siebie 12. Na swoim boisku „Vineta” grała dziewięć razy. Trzy razy zwyciężyła, cztery razy zremisowała i przegrała dwukrotnie. Na wyjazdach było już dużo gorzej. Dwie wygrane – z „Leśnikiem” 2:1 oraz w tym samym rozmiarze z „Bałtykiem”. Do tego dochodzi jeden bezbramkowy remis z „Polonią” Środa Wlkp. oraz aż pięć porażek.
Najwyższe wygrane „Vinety” w meczach u siebie; 4:1 z „Górnikiem” Konin, 3:1 ze „Świtem” oraz 4:2 na inaugurację z „KS Chwaszczyno”. Dochodzą do tego niechlubnie wysokie wyjazdowe porażki: 0:4 z rezerwami „Lecha”, 1:4 z „KKS 1925” Kalisz czy 0:3 z „Jarotą” w Jarocinie.
Trener Paweł Ozga, sztab szkoleniowy i cała drużyna, mają nad czym myśleć podczas przerwy zimowej, bo odległe miejsce, choć trzynaste, wcale nie gwarantuje „Vinecie” pozostanie w lidze. Do marca długi czas. I wierzyć trzeba, że wyspiarze solennie przepracują ten okres po to, by przede wszystkim poprawić grę, po to, by osiągać dużo lepsze wyniki w rundzie rewanżowej.
IV liga – Czy kamieński „Gryf” jest na skraju przepaści?
No właśnie. Jak się nie wiedzie, to się nie wiedzie. I to od co najmniej trzech sezonów. Tak można pokrótce powiedzieć o ostatnich startach kamieńskiego „Gryfa” w IV lidze, który widać wyraźnie, że ponownie będzie walczyć na wiosnę o ligowe być albo nie być. Rotacje trenerskie w poprzednim sezonie. Zatrudnienie kolejnego trenera w lipcu tego roku, niestety niczego nie zmieniły w sposobie gry gryfitów i przede wszystkim w osiąganiu lepszych wyników.
Od początku tej minionej właśnie rundy, „Gryf” tylko i wyłącznie miotał się w dolnej części tabeli. Gra w przysłowiową kratkę denerwowała przede wszystkim kibiców zespołu, którzy liczyli, że ich pupile wcześniej lub później ustabilizują formę. Nic z tych rzeczy. Aż dziewięć porażek w siedemnastu kolejkach mówi wszystko. Zaledwie pięć wygranych i do tego jeszcze trzy remisy, stąd dopiero trzynasta pozycja na koniec rundy. Na dodatek stosunek bramkowy bardzo niekorzystny, bo 18 do 33 mówi wiele, bardzo wiele.
Nasz zespół ma tylko jedną w miarę wysoką wygraną, 3:0 u siebie z „Osadnikiem” Myślibórz, a pozostałe wygrane były minimalne i zwykle szczęśliwe. Na domiar złego naszym przydarzyły się wysokie przegrane. Jak choćby 1:5 z „Astrą” Ustronie Morskie i „Spartą” Węgorzyno. I to u siebie. Do tego dochodzi 1:4 z „Kluczewią” w Stargardzie. Dziurawa jak sito obrona, słaby atak – to jedna z wykładni słabej postawy zespołu, który zdaje się ma nowego trenera na dłużej, którym w ostatnich dwóch kolejkach został były gryfita, Stanisław Kuryłło. Nie tak dawno pan Stanisław prowadził gryfitów, ale z różnym skutkiem. Na pewno jednak lepszym niźli za czasów ostatnich wynajętych nie wiedzieć skąd, trenerów.
U siebie „Gryf” wygrał trzy spotkania, dwa razy zremisował i trzy razy przegrał. Strzelił u siebie 12 bramek, ale stracił aż 17. Na wyjazdach było już tylko gorzej. Dwie wygrane (z „Drawą” Drawsko Pomorskie oraz „Arkadią” Malechowo po 2:1), jeden remis. I to jakże bezcenny, bowiem gryfici pokusili się o wielką niespodziankę w Gryfinie, gdzie zdołali zdobyć punkt w bezbramkowym remisie z liderem, „Energetykiem”, który został przecież Mistrzem Jesieni. Stosunek bramkowy na wyjazdach: 6 – 16 dobitnie świadczy, że gryfici nie mają obrony.
Mistrzem jak już wspomniałem, został gryfiński „Energetyk” prowadzony przez byłego gryfitę, a pochodzącego z Golczewa, Łukasza Cebulskiego. Niegdyś także młodego wówczas piłkarza golczewskiej „Iskry”. Tabelę zamykają: „Ina” Goleniów (16 pkt.), która podobnie jak nasz zespół, przechodzi wielki kryzys. Za nią jest „Dąb” Dębno (11 pkt.) oraz najsłabsza bez dwóch zdań, „Drawa” Drawsko Pomorskie, która wywalczyła zaledwie dwa oczka. Co ciekawe, te dwa ostatnie zespoły jeszcze nie tak dawno temu wręcz brylowały w III lidze. A teraz?
Zarząd kamieńskiego klubu ma nie lada problem do rozwiązania podczas zimowej przerwy. Skąd wziąć kasę na dalsze prosperowanie klubu, bo jak wiadomo, i to nie od dziś, dotacja z Urzędu Miejskiego jest kroplą w morzu potrzeb. A poza tym, jak się wzmocnić do wiosennej rundy? Co zrobić, by wiosenna runda była na tyle dobra, by pozwoliła na utrzymanie się zespołu w lidze. Pytań jest naprawdę wiele. Gorzej z konkretnymi odpowiedziami.
Wojewódzka Klasa Okręgowa (dawna V liga) – Całkiem udana runda golczewskiej „Iskry”
Golczewska „Iskra” gra w tej klasie rozgrywkowej drugi sezon. W poprzednim sezonie było dobrze. I teraz, po rundzie jesiennej nie powinniśmy narzekać, bowiem nasz zespół zajął bardzo dobre, siódme miejsce w tabeli zdobywając 23. punkty. Jednak z dużą stratą do lidera, rezerw „Błękitnych” Stargard, który zgromadził aż 36 oczek. Na inaugurację „Iskra” odprawiła z kwitkiem jak się okazuje teraz, najsłabszą ekipę, „Polonię” Płoty, aplikując jej cztery bramki przy stracie jednego gola.
Najoględniej, początek rundy nie był najlepszy w wykonaniu golczewiaków, bowiem do piątej kolejki były dwie wygrane i aż trzy porażki. Potem było nieco lepiej. Ostatecznie nasz zespół wygrał siedem spotkań, dwukrotnie zremisował, ale też zaliczył aż sześć porażek. To trochę niepokojące. W 15. meczach „Iskra” strzeliła 30 goli, ale straciła też ich aż 24. Jak widać, w tym sezonie defensywa zespołu już nie jest takim pewnym monolitem jak było to rok wcześniej.
Oprócz 4:1 z „Polonią”, „Iskra” wygrała wysoko, bo aż 5:0, z „Odrą” Chojna (nie tak dawny czwartoligowiec przecież), jak również 4:0 z „Mierzynianką” Mierzyn ( u siebie), 5:2 z „Czarnymi” Lubanowo czy 3:0 także na wyjeździe z „Zorzą” Dobrzany. Nasza drużyna wysoko przegrała trzy spotkania: 2:6 w Stargardzie z rezerwami „Błękitnych (a po pierwszej połowie było przecież 2:1 dla naszych!), 1:4 z „Intermarche – Regą” Trzebiatów i 1:3 z „Piastem” Karsko. I to u siebie. Nieco kameleonowa forma i wyniki, ale za to ostatecznie dość wysoka lokata w tabeli jak najbardziej cieszy.
U siebie nasz zespół wygrał pięciokrotnie, raz zremisował i trzykrotnie przegrał. Bo oprócz porażek z zespołem z Trzebiatowa i z Karska, nasi polegli wobec „Arkonii” Szczecin z którym to zespołem „Iskrze” dotąd grało się jak najbardziej szczęśliwie. U siebie nasi strzelili 18 bramek, ale i stracili ich sporo, bo 11. Na wyjazdach już nie było tak różowo. Tylko dwie wygrane: z „Mierzynianką” 4:0 oraz „Czarnymi” 5:2. A nadto, jeden remis i trzy porażki (z „Chemikiem” Police 0:2, „Morzyckiem” Moryń 1:2 oraz „Błękitnymi II” aż 2:6). Stosunek bramkowy nie za ciekawy: 12 – 13.
Reasumując, należy być zadowolonym z postawy „Iskry”, która jakoś radzi sobie w gronie wielu mocnych i wymagających przecież zespołów. A siódma lokata to naprawdę spore osiągnięcie, mimo tego, że było przecież kilka spektakularnych wpadek zespołu. Trener (grający zresztą) Szymon Smerdel, wie jak widać, jak dotrzeć do swoich podopiecznych z którymi współpracuje już kilka ładnych sezonów. Dobrze nastawia i ustawia cały zespół. Potrafi znaleźć odpowiednie koncepcje na koleje spotkania. To procentuje. A porażki? Cóż, te są jak najbardziej wkalkulowane w cały sezon, bo są po prostu nie do uniknięcia.
W drugiej części „Retrospekcji piłkarskiej jesienni” przedstawimy analizę występów naszych sześciu zespołów grających w A klasie.
Obserwator