Sobotnie spotkanie kamieńskiego „Gryfa” z „Arkadią” Malechowo – bez historii. Można powiedzieć, że się tylko… odbyło. Poziom mizerny, minimum akcji pod obu bramkami, brak jakiejkolwiek koncepcji, multum niecelnych podań. Ostatecznie z tej boiskowej mizeroty obronną ręką wyszedł „Gryf”, który wygrał 1:0 (1:0). Gol padł w 21 minucie spotkania po skutecznie wyegzekwowanym rzucie karnym przez Dawida Sandzewicza. Wcześniej jeden z obrońców gości zagrał w swoim polu karnym ręką. Rzut karny ewidentny. Mecz był słabiutkim widowiskiem, stąd całkiem liczna widownia nudziła się na całego. Oba zespoły zastosowały taktykę (?) wyczekiwania, i dlatego pod obu bramkami mieliśmy niewiele sytuacji, a co za tym idzie, okazji do zdobycia bramki.

W pierwszej połowie przez ponad 25 minut, lepsze wrażenie sprawiała „Arkadia”, która kilka razy zawitała w nasze pole karne. Jednak jej piłkarze na nasze szczęście fatalnie pudłowali w dogodnych sytuacjach strzeleckich. Nasi kontratakowali dość sporadycznie, nie było werwy i ikry w naszym zespole, który grał chaotycznie, wolno, niemal ślamazarnie. Jedyny jak się okaże gol, padł w 21 minucie po pewnie bitym rzucie karnym przez Dawida Sandzewicza. Wcześniej jeden z obrońców „Arkadii” zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym, co skrzętnie wychwycił arbiter główny, który ze swymi asystentami dobrze prowadził te zawody.

Pierwsza połowa słabiutka w wykonaniu obu zespołów. Widzowie liczyli, że piłkarze przebudzą się w drugiej odsłonie meczu. Nic z tych rzeczy. Zmieniło się tylko to, że nasi byli częściej przy piłce. Cóż z tego, kiedy jego akcje były bezproduktywne. Jeszcze na początku drugiej połowy gryfici stracili dobrze dotąd grającego Szymona Włodarka. Nasz napastnik doznał poważnej kontuzji, ma bowiem złamaną kość piszczelową. I pomyśleć, że Szymek za kilka dni wybierał się do pracy za granicę i nie mieliśmy go już ujrzeć na boiskach w tym sezonie. A tu jego taki pech.

Oprócz tego przykrego zdarzenia, nic dobrego o drugiej odsłonie spotkania nie można dodać, li tylko, że się po prostu odbyła. Aha, jeszcze jeden optymistyczny dla gryfitów aspekt na koniec. Na ostatnią minutę pojawił się na boisku rekonwalescent, Kamil Kacperek, który po niemal dwóch miesiącach wraca na boiska. Kamil był dotąd silnym punktem naszego zespołu, więc cieszy fakt jego powrotu, który na boisku będzie nie małym wzmocnieniem „Gryfa”.

Gra naszych gryfitów w meczu z „Arkadią” bardzo słabiutka, podobnie jak walczącej o ligowy byt drużynie przeciwnej. Cieszy jedynie (nikła) wygrana. I tak na dobrą sprawę, gdyby nie ten karny, mecz zakończyłby się całkiem sprawiedliwym remisem, dlatego „Gryf” powinien się cieszyć, że ma wygraną i trzy ważne punkty, Dzięki nim awansował w tabeli z ósmego na siódme miejsce i ma w swym dorobku 43 punkty, ale też niestety i ujemny bilans bramkowy wynoszący 44 – 54. W następną sobotę (27.05.) gryfici jadą do Polanowa na spotkanie ze swoim imiennikiem. Polanowianie zajmują 9. miejsce z 42. punktami na koncie. W sobotę przegrali w Stargardzie 0:1 z „Polskim Cukrem Kluczewią”.

Skład „Gryfa”: Ireneusz Benedyczak, Ernest Paszek, Paweł Wanagiel, Dawid Sandzewicz, Konrad Kowalczyk, Rafał Radecki, Robert Żywulski, Adrian Chodorowski, Kacper Wittbrodt, Adrian Wanagiel, Szymon Włodarczyk (Paweł Andrearczyk).

Obserwator