W upalną i pełną słońca niedzielę 28 maja, na płycie byłego lotniska w Śniatowie odbył się zlot pojazdów z nazwą „1/4 mili KKM”, który zorganizował Kamieński Klub Motorowy. Pogoda iście dopisała, lecz widzów i zainteresowanych było nieco mniej niźli zapewne organizatorzy się tego spodziewali. Pewnie za sprawą niemiłosiernie panującego upału i żaru z nieba. Lecz emocji były całkiem sporo, nawet dla wybrednych.
Były więc widowiskowe tematy typu: wyścigi z paleniem gumy czy oczywiście ściganie się na ¼ mili. Był też wybór najciekawszych czy też najbardziej interesujących weteranów szos. Oczywiście nie obyło się bez pięknych dziewczyn, które na tle samochodów wyglądały wręcz bajecznie.
Było kilka starych i bardzo ciekawych samochodów, wśród których był też egzemplarz czarnej „Wołgi” produkcji ZSRR z roku 1980, której właścicielem jest Marcin Gawron z Kamienia Pomorskiego. „Mam ten samochód od kilku lat i przyznam, że się nim trochę chwalę. Jest w nim to coś, a i ciekawskich jego obejrzenia nie brakuje. Ta Wołga to istny pożeracz paliwa, bowiem zużywa go 25 litrów na 100 km! Ale co tam. Liczy się to, że takie właśnie starocie i podobni do mnie amatorzy starych pojazdów dbają o to, by takich weteranów szos nigdy nie zabrakło. Choćby dla nas samych i potomnych.” – przyznaje z nieukrywaną dumą pan Marcin.
Do Śniatowa zawitał też rzadki na rynku motoryzacyjnym i bardzo ceniony egzemplarz włoskiego czerwonego Lamborghini Em Belo Horizonte, który wzbudzał nie małe zainteresowanie. Pod maską kilkaset koni mechanicznych, które pozwalają temu autu rozwijać niebywałe szybkości. Ponoć może rozpędzić się do prędkości 100 km na godzinę w… 3 sekundy!
Cała impreza trwałą bez mała ponad osiem godzin i niestety organizatorom nie udało się zapowiedz przestojom w tych motoryzacyjnych rozrywkach. Wtedy liczni widzowie chodzili po płycie byłego lotniska bez celu, szukając jakiegoś zbawiennego cienia, i czekając co będzie za chwilę lub później. Bo tak po prawdzie, oprócz palenia gumy czy wyścigu na ¼ mili i ewentualnego podziwiania różnych marek samochodów, niczego więcej nie można było na tej imprezie uświadczyć.
Ten mankament, może nie duży, ale jednak, w pewien sposób wpłynął na płynność zawodów. A już same starty w wyścigu czy paleniu gumy były wynagrodzeniem za chwile nudy.
Oprócz emocji motoryzacyjnych wśród wielu zmotoryzowanych, którzy pojawili się w Śniatowie, królował jakże dziś modny grill. Co najmniej w kilkunastu punktach, ludziska oprócz delektowania się zawodami, smażyli to i tamto. A i zapach aromatyczny roznosił się nad płytą smakowity przy tym. Ot taka niezła sielanka, połączenie bytności na łonie natury i królestwie samochodów.
Obserwator