Sobotnie spotkanie pomiędzy kamieńskim „Gryfem”, a „Olimpem” Gościno, nie było porywającym widowiskiem. Oba zespoły zaprezentowały się bardzo słabo. W tej konfrontacji lepszym zespołem okazali się przyjezdni, którzy ograli gryfitów 1:0, strzelając bramkę w pierwszej połowie spotkania.
Pierwszy zaatakował „Gryf”, jednak kibice gola wtedy nie zobaczyli. W meczu gryfici mieli co najmniej trzy sytuacje tzw. stuprocentowe! Co z tego… . W 11 minucie „Olimp” miał rzut rożny, który bezwzględnie wykorzystał przy biernej postawie gryfitów w swoim polu karnym. Goście prowadząc bardzo szybko, w dalszym ciągu przeważali, a miejscowi nie bardzo wiedzieli jak się temu przeciwstawić. Tak było przez całą pierwszą połowę. Mimo kilku okazji na strzelenie gola, tych nie było, a gra w większości toczyła się w środkowej strefie murawy. „Olimp” miał swe szanse, ale je zaprzepaszczał. „Gryf” nie wyciągał z tego wniosków, atakując bojaźliwie, bez przekonania, broniąc się przed atakami gości prowadzonych przede wszystkim skrzydłami.
W drugiej części meczu inicjatywa należała do „Gryfa”. Co z tego, skoro nie było takiego piłkarza w jego szeregach, który z kilku sytuacji wykorzystał by choćby jedną, by doprowadzić chociażby do upragnionego, i sprawiedliwego remisu. Po przegranym meczu z hutnikami w Szczecinie przed tygodniem, przyszła niestety druga porażka. I co smuci, gryfici nie pokazują dobrej gry. Brak w zespole zgrania, determinacji, jakiejś konkretnej koncepcji na grę. Szczególnie tę ofensywną. Wszystko co działo się za ich sprawą na boisku, to tylko zwykłe przypadki.
I trzeba też nadmienić, że bramkarz Filip Daroszewski, uchronił nasz zespół od wyższej przegranej, po tym jak dwukrotnie wychodząc odważnie na przedpole swej bramki, pięknie sparował strzały będących tuż przed nim napastników „Olimpu”. Słabość „Gryfa” w tym spotkaniu dała się szybko zauważyć. Z kolei „Olimp” nie grał jakiejś dobrej czy wyrafinowanej piłki. Ale jak się okazało, to starczyło na beznadziejnego „Gryfa”.
Co ciekawe, pewne kontrowersje budziły zmiany przeprowadzone przez kamieńskich szkoleniowców, bowiem najlepiej chyba prezentujących się, Kamila Kacperka i Kamila Bogusza, nie wiedzieć czemu, zdjęto w drugiej części meczu z boiska. Zmiennicy niczego nie pokazali, stąd trudno wytłumaczyć takie, a nie inne decyzje. Tak Kacperek jak i Bogusz próbowali naprawdę grać, próbowali tworzyć grę i też wskrzesić dobrą wolę walki kolegom, lecz ich trudy nie spotykały się ze zrozumieniem innych gryfitów.
„Gryf” jak na razie niestety nie gra dobrej piłki, a co najmniej kilku piłkarzy nie ma choćby dostatecznej formy, dosłownie snując się przy tym po boisku niczym muchy w smole. Jak tak dalej pójdzie, gryfitom znów przyjdzie walczyć o szczęśliwe (?) utrzymanie. I trudno na obecną chwilę uwierzyć, że metafora i zwyżka formy przyjdzie już w najbliższym czasie. „Gryf” słabiutki, „Gryf” chyba niestety w (kolejnym) dołku. Kibice liczyli, że gryfici na ten sezon wreszcie się odrodzą. Jak widać, marazm i niemoc grania dobrego futbolu, tkwi w naszym zespole bardzo, ale to bardzo głęboko. Oby na krótko. Choć w cuda trudno uwierzyć.
„Gryf” zagrał przeciwko „Olimpowi” w składzie: Filip Daroszewski – Szymon Smerdel, Adrian Chodorowski, Adrian Kronkowski, Damian Karczmarski, Kamil Bogusz (61’ Szymon Włodarek), Kamil Kacperek (75’ Bartosz Sasin), Robert Żywulski, Adrian Wanagiel, Norbert Kłoda, Kacper Wittbrodt.
Obserwator