Jak potwierdzają okoliczni mieszkańcy, od co najmniej czerwca tego roku, kiedy jest wieczór i ciemno na dworze, schody prowadzące od Katedry na kamieńskie Stare Miasto, okrywają się ciemnościami. Wcześniej tego nie było za bardzo widać, bowiem dzień był dłuższy, a kiedy przychodził późny wieczór, osób tymi schodami podążających było niewielu.
Do nieszczęścia niewiele w tym miejscu trzeba tak prawdę powiedziawszy. Przykład, pecha miała ostatnio jedna ze starszych mieszkanek Kamienia Pomorskiego, który na zaciemnionych dokładnie schodach nieszczęśliwie przewróciła się na nierówności stopnia i mocno poobijała. Zbity obojczyk, zbite kolano, które bolą. I pewnie pobolą jakiś czas. A najbardziej tę panią boli to, że nikt, ale to nikt ze służb odpowiedzialnych, nie czuje się w zwykłym obowiązku wymiany zwykłej żarówki w lampie, która stoi tuż przy znaczonych schodach. Ciemność widać tylko ciemność. I nawet dokładnie stopni w zasadzie nie widać. Trzeba – jak już się tędy ktoś wybiera, iść po prostu po omacku.
Byliśmy, sprawdziliśmy. Po osiemnastej ciemno tutaj jest i naprawdę zalegają w tym miejscu egipskie ciemności. Zresztą nie tylko tutaj i takich przykładów znaleźć można co najmniej kilka. By wspomnieć Plac 5 Marca, gdzie często uczęszczany odcinek chodnika, od kilku lat nie może doprosić się li ledwie dwóch – trzech lamp, bo i tam ciemność jak okiem patrząc, po sam horyzont. Wieczorem nawet niemiło i niesympatycznie tędy iść, a przecież to miejsce jest dość często uczęszczane przez już przyzwyczajonych do takiego stanu rzeczy od lat przechodniów.
Obserwator