Czy nie macie tak, że po przeczytaniu czegoś naprawdę świetnego nachodzi was myśl:
– Dlaczego ja na to nie wpadłem?
Czy nie zastanawialiście się dlaczego tak wiele wartościowych rzeczy dzieje się obok nas (wręcz na wyciągnięcie ręki) a my jednak wybieramy martwe, nudne, rutynowe czynności. Z czym to jest związane? Z lenistwem? Nie sądzę. Raczej z nieświadomym wyborem.
Niestety istnieje coś takiego jak koszt utraconych możliwości. Mówi on o tym, że nasze decyzje łączą się ściśle ze stratami lub dochodami. Co to znaczy? Mianowicie, teraz mam dwa wybory. Mogę dalej siedzieć przed komputerem i pisać – nie mając z tego ekonomicznych korzyści – lub zacząć wykonywać jakiś przedmiot, który mógłbym sprzedać z zyskiem (forma pracy).
Przykład drugi. Przestając studiować mógłbym pójść do pracy (tak wiem, to nie takie proste, ale to tylko teoria). Więc na jednej szali kładziemy inwestycję w mój kapitał ludzki (jakże to popularne dzisiaj wyrażenie) a na drugiej dochody, które uzyskałbym pracując.
Można się zastanawiać, czy mówienie o wszystkim jako o ekonomicznym zysku lub stracie jest prawidłowe. Uważam, że gdyby wniknąć głęboko w zdarzenia, każde z nich można by sprowadzić do ekonomii. Ale z drugiej strony odrzucam też teorię marksistowską (człowiek jest wart tyle ile potrafi wyprodukować), to zbyt wyprane z emocji nawet jak dla mnie.
Dokonując wyboru bądźmy świadomi tego, że zyskujemy, ale i też tracimy.
Banalne? Ale, cóż nie jest dzisiaj banałem?
Tekst: Filip Szyszkowski
Rysunek: Michał Nakoniczewski